Zero (POL)
OUTRO
⁃ Przez chwile byłeś duchem - stwierdził sunący przez ciemność Oskar. Jego twarz, rytmicznie rozświetlana żarem z raz za razem przeciąganego papierosa, wyrażała niemalże absolutną obojętność

⁃ Chyba tak - zacząłem wahając się chwilę - … co to było?

⁃ Ob15: substancja, którą wyłowiłem z taniego proszku do prania

⁃ „Wyłowiłeś”?

⁃ Wyesktraktowałem i lekko udoskonaliłem; mam ci tłumaczyć coś, czego i tak nie zrozumiesz? - wycedził z lekkim poirytowaniem

⁃ Luźno, chuj z tym, jak to zrobiłeś… ale z proszku do prania? - zapytałem zaintrygowany

⁃ No z proszku, czaisz? Sam się zdziwiłem - odpowiedział ożywiając się nagle, jak na pstryknięcie - wiesz, co jaki czas piorę ubrania; spodnie można nosić nawet miesiąc i w ogóle nie ruszać, zresztą jak wypierzesz to nagle się okazuje, że nie mają koloru, resztę rzeczy zazwyczaj odświeżam w wodzie z szarym mydłem, ale odkąd zaczął wpadać do mnie jeden ćpun, któremu ktoś zajebał pralkę, wszystko się zmieniło. Koleś przynosił swój proszek i prał u mnie całe sterty ciuchów; przywoził je na takim wózku, jakie mają cyganie handlujący szmelcem na placach targowych, wiesz, stelarz na kółkach i plastikowa torba… nie ważne. Przy okazji wrzucał do pralki moje rzeczy, w ramach rewanżu. Do ceny towaru dorzucał parę groszy więcej za zużyty prąd. Po tygodniu zacząłem czuć się nieco dziwnie, jakbym ciągle był na jakimś przymulającym haju, coś w stylu mixu słabych benzo i lekkiego podrażnienia stymulantem z rodziny mdma. Po miesiącu byłem na haju non stop; śmiałem się z byle czego, godzinami wpatrywałem się w cienie biegające po ścianach, śniłem na jawie: było mi tak dobrze, że lałem na wszystko. W końcu przestałem brać swój własny towar!

Prawie krzyknął ciskając niedopałkiem w bezbrzeżną ciemność przed nami; rozpędzony kiep zdołał lekko oświetlić sylwetkę Hermesa, który sukcesywnie posuwał się do przodu kilka kroków przed nami. I to wzbudziło we mnie pierwsze podejrzenie - kontynuował na powrót ściszając głos, tak by dostosować go do rytmicznych pieśni świerszczy ukrytych w zaroślach - wiesz, zacząłem się zastanawiać, co może mieć taką moc, żeby od szczała wyciągnąć mnie z moich własnych… no wiesz, przyzwyczajeń; zaburzyć mój tryb: porządek dnia, i to tak niepostrzeżenie. Bez zmian pochłaniałem jeden większy posiłek na dzień, spora porcję autorskiej kombinacji suplementów i witamin, nie było żadnej nieoznaczonej dostawy, nie zarejestrowałem żadnych zmian atmosferycznych: oprysków, niestandardowych chmur kondensacyjnych, wzmożonego smogu itp. Drogą eliminacji doszedłem do proszku. Proszek tego niegroźnego ćpuna, który odwiedzał mnie częściej niż zwykle, stanowił wyjątek i rozwiązanie zagadki

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]