Zero (POL)
01011
[Zwrotka 1]
Ten świat dla zabawy się pławi w neonach
(się pławi w neonach)
Tym dawno już dławi się nawet Holonyak
(już nawet Holonyak)
To ziemia? - a może jej blady hologram
(blady holograaaaam)
Zaczynam się martwić, że zgaśnie jak Nova
(już gaśnie jak Nova)
A kiedy poleci, poczujesz spadanie
Mam kwaśną jak deszcze mimikę
I nawet jeżeli śmiejemy się stale - gdzieś na dnie -
Wyczuwam już zbiorową kapitulację
Te ciała zbyt kruche i białe
Powoli się sypią jak piasek
Ich słabi bogowie i miasta bez marzeń
Pasterze bez owiec, a gonią za stadem
Sam lecę jak kadet
Masz człowieka małpę
Zakładam skafander
Magnetofon wciąga taśmę
Znów wpadam w pułapkę
Gdy z tłumionych pragnień
Fundują wyznanie
W fazie głęboko eksperymentalnej
Jak Livin Theatre i Manson Family
Ja wchodzę niedbale jak Ya Ho Wa 13
Na drugie Aquarian, u źródeł jak hipis
Sto zatrutych studni na środku pustyni
To kusi naiwnych - ale
Brak alternatywy
Boga nie poznasz jak pomiędzy nimi
Przechadza się od tak, bagażem przybity
[Refren] x2
01 011 jak puls
Te kody trwonią twoją wolę, ale zwodzą cię znów
Oczy na szyjach miękkich łodyg łamie odwyk od snu
Dzieci nadprzyrodzonych nocy przeczulone na ból

[Zwrotka 2]
To same pasma złudzeń jak Holly Mountain - czujesz?
Jeden to zdoła unieść, inny się oskalpuje
W imię Molocha ludzie składają wota z sumień
Możesz się chować w tłumie, sprawa jest prosta; shoegaze
Ponoć na obraz, ale gdzieś podobieństwo ginie
Zbieżne jak wachlarz zalet, z towarem pchanym w żyłę
I nie masz Guru, a siunjata jak po ketaminie
Opium dla ludu, to bogowie obracani wniwecz
Znów lewy na prawej, a prawy na lewej
I lecę po gorzką, bo w inną nie wierzę
Raz widzę sam podmiot, to znów orzeczenie
Już orzekam wszystko - no, poza istnieniem
Już poza istnieniem - mane tekel fares - ej
I tego nie zdejmie z siebie człowiek zdjęty strachem - nie!
Mam oczy niebieskie jak to plemię u Kubina - śnię
Sny jak Patera, niszczę wszystko jak Herkules Bell
To heavy metal: era kolorowych reklam - ster
Jak karuzela z piekła, seans - mało happy end
[Refren] x2
01 011 jak puls
Te kody trwonią twoją wolę, ale zwodzą cię znów
Oczy na szyjach miękkich łodyg łamie odwyk od snu
Dzieci nadprzyrodzonych nocy przeczulone na ból

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]