Oliver Olson
Scooby
[Zwrotka 1: Oliver Olson]
Wspominam tamtego siebie, nie wiem, dlaczego się bałem
Jak na pierwszym planie zapominam datę, nie chciałem się starzeć
Naiwniaczek, serce rzucone jak kamień na szaniec
Zawirowane i sprane jak zamsze, problemy w gruncie te same
Obchodzę je łukiem co ranek, liczę na zmianę, parzę herbatę
Sny to rumianek na bolesną ranę, a widzę to całkiem inaczej
Dziś, odkąd wierzę w karmę, Scooby chrupki trzymam w szafce
Nieodparcie zostań na zawsze, zapalmy changę, jedźmy na wakacje

[Refren: Gibbs]
Lubię, gdy przypomnisz tamte kłamstwa
Kumpli będę miał zawsze paczkę jak miał Scooby
Przеcież nigdy mnie nikt nie skrzywdzi, po co miałby być zły?
Jеstem tylko małym człowiekiem, wierzę tylko w dobro i kit, umiem tylko śnić
Chcę tam Ciebie znowu zabrać
Lubiłem się przyglądać jak przez palce ucieka dziś
Jeszcze nie poznałem tej presji, którą niesie dorosły rytm
Jestem dzieckiem ślepego szczęścia, namalowałem temu szkic (hej)

[Zwrotka 2: Oliver Olson]
Jest na minusie, jadę do szkoły tramwajem
Mam tylko siostrę i mamę, bo po drodze zgubiłem tatę
Równa się, który przystanek, trafi na nasze spotkanie?
Może Cię kiedyś odnajdę, ale na razie zostaję (hej)
Znalazłem Daphne, w sensie Klaudię, idziemy z Wojtkiem na spacer
Niech ktoś uszczypnie naprawdę, czuję nostalgię, jest w końcu normalnie
Mimo że bagaż doświadczeń wylał na mnie co nienormalne
To ruszam w trasę na autostradę marzeń po wiarę, że stworzę bajkę nam
[Refren: Gibbs]
Lubię, gdy przypomnisz tamte kłamstwa
Kumpli będę miał zawsze paczkę jak miał Scooby
Przecież nigdy mnie nikt nie skrzywdzi, po co miałby być zły?
Jestem tylko małym człowiekiem, wierzę tylko w dobro i kit, umiem tylko śnić
Chcę tam Ciebie znowu zabrać
Lubiłem się przyglądać jak przez palce ucieka dziś
Jeszcze nie poznałem tej presji, którą niesie dorosły rytm
Jestem dzieckiem ślepego szczęścia, namalowałem temu szkic