Kukon
Przepalone pixele
[Zwrotka 1: Onar]
Zawsze mówię co myślę, nie zawsze myślę co mówię
Ciekawe jest to co brzydkie, ładne to często głupie
Dzieciaki dobre naiwne, osiedla lepkie i brudne
Się wiesza tu system, jebać go od połyski aż po trumnę
Po ostatni dzień, po ostatni oddech
Daje ci serce na tacy, więc posprzątaj to z koksem
Dziś to ostatni krzyk mody, jutro będzie niemodne
Krzyk zdajesz niemy i mnie wciągasz pod wodę
Mam w sercu zadry i dziury, a kamienice i mury
Zapamiętają historię jak kwotę leasingu fury
Ciężkie miasto Warszawa, łatwo się na dół tu stacza
Tego nie słychać to widać, kolejny pixel się przepala

[Zwrotka 2: Kukon]
Bywałem niеwyraźny, przeważnie łatwopalny
Jak przepalony pixеl, obserwuję go z wanny
Życie dało nam w pizde, więc musimy z nim walczyć
Siedzieliśmy nad Wisłą, po pigule do fanty, wrzucałaś mi
Bawisz się z kotem i czekasz na mnie aż wrócę
Zobacz kręcę miliony na tej gówno wartej sztuce
Sam się tu włóczę jak ten kot szukam ulic
Ale znam parę tricków możesz wpaść się przytulić
Mam tak samo jak ty i tamten ziomal co biega
I tamta dupa jeszcze nie wie jak ogarnąć co trzeba
Masz serce wrażliwe, moje serce je zżera
Ja trafię do piekła, a ty trafisz do nieba
Takie życie mała, chuj z tym
Nie ma co się mazać, ani robić o to kłótni
Wygrywamy, więc nie odmawiamy wódki
Kolejny pixel przepalony, cicho gaśnie rzutnik