Kukon
Siostro
[Intro]
Okej, okej, okej, okej

[Zwrotka 1]
Ty się ziomalu o nic nie bój, zrobimy to na biegu (aha!)
To zabawa bez reguł, jak z dopłatą na burdelu
Nienawidzę systemu, spalimy wasze domy jak zwiniecie mi kolegów
Nie mam czasu dla dziwek ani szacunku dla cwelów (ha!)
Ja tu skręcę, a ty kieruj
Kręcimy się po mieście jak biznesmeni po Peru
Mam kilka koleżanek kurew, kilku kolegów dilerów
Zazwyczaj walimy wódę, kiedy brakuje nam celu
Właśnie tak poznałem hip-hop
Po prostu byłem sobą i jakoś tak, kurwa, wyszło (o tak!)
Czasem tak bywa, że nie da się wyjść na czysto
Życie można zmarnować z jakąś napaloną siksą
Dobra, palę kiepa i chyba będę stąd jechał
To moja najgorsza cecha, że boję się uciekać
Pada deszcz, a tobie spływa tapeta
Zmielony w samochodzie męczę ostatniego peta
Dupy mają cekiny, chłopaki mają rozkminy
Jeździmy i palimy, zajebiście się bawimy
Od zawsze ten parkiet tutaj bywał śliski
Siedzimy, pijemy whisky, przychodzą króliczki w misbi

[Refren]
Ej, siostro, nikt nie może cię dziś dotknąć
Jestem tym nawiedzonym typem, co przychodzi ci pod okno
Joł
Pod okno, joł
Ej, siostro, nikt nie może cię tu dotknąć
Ja zapłacę za fatygę i wyskoczymy przez okno
Joł, okej
Przez okno
[Bridge]
Ej, siostro, nikt nie może cię dziś dotknąć (joł...)
Ej, siostro, tu dotknąć (joł...)
Ej, siostro
Joł

[Zwrotka 2]
Chyba nadchodzi nasz czas
Bywałem dilerem i ulubionym raperem gwiazd
Wierzę w trochę inne rzeczy, niż ten pierdolony hajs
I wyznajemy prawdy, które są stare jak świat
Dziwne czasy, bo dzieciaki chcą nas znać
I przemykam po cichu z dziewczynami z różnych miast (okej!)
Jeszcze zobaczysz na co stać mnie
Napisz coś do mnie zanim zaśniesz
Znów ją podkręcam w SMS-ie
Jadę po mieście w taxi i nie wiem gdzie mnie poniesie
Pisałem, że jesteś piękna jak Kraków w jesień
I lubię do ciebie trafiać, gdy mnie boli serce
Wracamy do mnie w BM-ce
Pokażę ci co nauczyłem się w tym dziwnym mieście
Myślałem o tobie cały dzień
To odpowiednia pora, aby sprawdzić czy ty też

[Refren]
Ej, siostro, nikt nie może cię dziś dotknąć
Jestem tym nawiedzonym typem, co przychodzi ci pod okno
Joł
Pod okno, joł
Ej, siostro, nikt nie może cię tu dotknąć
Ja zapłacę za fatygę i wyskoczymy przez okno
Joł, okej
Przez okno