Real/sajko
Death
[REAL]

Igły w ciele, trafili nie w ten meridian
Każda komórka w moim ciele jest już nieżywa
Świat pełen złudzeń i pełen sennych ludzi
Spełniam marzenia więc nawet tu mi się nie śni obudzić
Minął już rok od tylko gdybam, a nadal chodzę zagubiony
Przestałem się o byłą pytać, i wraca do mnie jak upiory
Widzę demony wszędzie chcą mnie opętać
Każdy z nich ciągle mi wypomina o starych błędach
Moje ambitne nadzieje to nadzieja żeby mieć jakieś ambicje
Nigdy nie przestanę mówić prawdy, prędzej zamilczę
Moje ciało to blizna na bliźnie, chodzi za mną blady cień
Ogień z iskry mych perspektyw, dawno wypalił się
A, ciągle słyszę że jestem tu nieprawdziwy
Cierpię na serio, weź zrozum znaczenie ksywy
Mówią że jestem smutny na pokaz i żebym był sobą przez chwilę
Jak przestane dawać te smutne numery to znaczy że pewnie już dawno nie żyje

[KOVU]

Młody mcmurphy ręcę trzymają więzy
Nie chcesz immersji tyle wzlotów musi dobrze zmęczyć
Tyle krawędzi dróg do zniszczenia derwisz
Czy zamknąłem drzwi śmierci sprawdzam osiem razy bo upewnić
Się muszę pamięć rozbita jak te butelki
Sztuka wojny zawsze w parze idzie z ars moriendi
Chcą bym przegrał krzyczę nigdy nigdy
Te demony w przejściach krzyczę nigdy nigdy
Tyle narobiłem sobie ran oni ponoć nie chcą tego słyszeć
Teraz ich to boli ale kiedy mnie łamali to czekali sobie jedynie na wyciek
Lub wyskok pizdo to nie widowisko
Tylko chcieli żebym zniknął więc co się dziwisz że stałem się kurwa tym iluzjonistą
Doba za dobą przez oceany mam kurs
Ty dasz mi słowo a ja ci może dam ból
W okół rekiny na tym kajaku wśród łez
Nie mają siły obok chcę moim bliskim dać brzeg
[OUTRO]

Ej, mamy serca skute lodem a nadzieje w strzępach
Nawet nie pytaj co czuję w sobie bo sam siebie nie znam
Życzenie "sto lat" mi - brzmi jak viva la muerte
Nie słucham porad ich bo nigdy nazwę życia szczęściem
Nie czuję nóg, nie wiem kiedy stawiam te kroki w tył
Chore ambicje, chore nadzieje, ja to chory typ
Chyba czas na mnie i chyba się spóźnię
Każdy żyje przeszłością gdy jako jedyny się martwię jutrem