Zdechły Osa
Znowu na brudno
[Zwrota 1: Odjutraniepale]
Nie chce się żyć, a się wkręcam czasami
Kolejny dzień nie poznasz po twarzy
Nieszczęścia raczej tu chodzą parami (chodzą parami)
Ja wdycham opary i spoglądam w przestrzeń
Serce nie bije ja wracam w tą fikcje
Lunatyk tutaj, bo świat widzę przez sen
Nie chce już więcej, dużo przeszedłem to kolejny level
Czasu nie cofnę, a w przyszłość nie biegnę
Jedno jest pewne - to dzisiaj nic więcej
Nic więcej, nikt nie chce uszczypnąć mnie w rękę
Na cudy nie czekam to śmieszne
Ty lepiej już odbij, bo nie znam cie przecież(bo nie znam cie przecież)
My znani od dawna chociaż to podziemie
Ciągle przed siebie ty schowaj ocenę
Aptekarz muzykant, bo w życiu jest cieniem
Ciemniejszy kolor jest mi bliższy przecież
Ich style to yorki mój styl bulterier
Wygrana pewna nie chodzi o przelew
Jebie papierek mówiłem to pewnie


[Zwrota 1: Osewicz]
Jakoś inaczej czuje te bodźce, latam po ośce
Rozpuszczasz kwadrat pod dziąsłem - wesoły kostek
Czuje te moce od zawsze, czuje te moce
Zacząłem zamieniać dni w noce
Dużo wyżej ponad to chyba się już nie uniosę
Jak coś zacznę to kończę, bo jestem w kropce
To jest matrix reloaded, bo znowu się łaczę kurwo
Ujebałem się w życiu znowu na brudno, znowu na brudno (znowu na brudno)
Znowu na brudno, znowu na brudno (znowu na brudno)
Przybyłem tu z góry, zająłem to ciało i gadam przez siebie
Wiec wszystko co więcej słyszałeś o mnie na mieście to pierdolenie
Jak już pije gorzką no to kurwa do dna, czekam aż rozjebie mnie od środka koktajl Mołotowa
Moje życie to spontan, ostatnio często zaczynam od nowa
Mam język tak ostry, ze mógłby ujebać ci łapę, wiec mnie nie łap za słowa (wiec mnie nie łap za słowa)
Łap się za portfel i leć mi po browar