Polskie tłumaczenia Genius
Cheloo - Prezentul perfect (polskie tłumaczenie)
[Intro]
Cholerna piosenka
2-10
Chodź

[Strofa 1]
Zacząłem życie od lewej strony i nie naprawiłem go
Głupcy mówią, że jestem szalony i udaję mądrego
Urodziłem się przynajmniej o 1000 lat za późno
I chuj mnie to obchodzi, co nie chcę wiedzieć
Nic ważnego nie straciłem, gdy się zgubiłem
Nie próbuj mnie ratować, włóż swojego chuja do gardła
Jebać szacunek, mówię to z całym szacunkiem
Bo widzę ciemność, która ssie nam światło
W duchowym świecie, gdzie liczy się tylko forsa
Jakbym polował na zielone UFO na paralotni
Moja muzyka sprzedaje się na gram, pieniądze są na ostatnim miejscu
Kiedy palę trawę, czuję się jak na morzu w Loganie
Rumuni chcą skandalu, ja chcę skandalu Naganta
Na razie zastanawiasz się "Dlaczego? Dlaczego?", bo nie mam
Jestem jak magazyn porno na okładkach Ciorana
Dałem cięciem w bęben i kopnięciem w ekran co roku

[Refren]
Podnieś kieliszek na doskonałą teraźniejszość
Wciąż czekam, aż ktoś mnie obudzi
Nalej jeszcze wina i kręć głośno muzykę
Bo dziś jesteśmy na słońcu, a jutro w chłodzie
Nie znoszę słodkiego życia, kiedy jest dobrze przez chwilę
I chuj mnie to obchodzi, co myślicie, uśmiechając się
Droga jest długa, krajobraz jest nieporównywalny
Patrz, jak biegnie świat, wszyscy biegną za niczym
[Strofa 2]
Chuj jest różowym cukierkiem, świat jest z tektury
Wszyscy autyści mają dziś dostęp do mikrofonu
Dupy ssa chuja pod stołem i jękają pod tonem
Od Cat do Roton za 30 Ron
Nienawidzisz mojego irytującego tonu, trochę wyższego
Jeśli moja wiadomość cię boli, sprzeciw się w B.O.R
Nie próbuj mnie nawracać, bo się nie złapię
Chuj z muzyką!, lubię słuchać siebie mówiącego
Mój rap jest niemoralny, rytm jest śmiertelny
Pasuje do każdej aborcji z orientalnym smakiem
Wszystko, co napisałem do teraz, to przedsłowie, robię mgłę
Sprzedaję trumny z interfejsem, który trzyma cię przez całe życie
Wiem dokładnie, czego chcę, może dlatego wydaję się specjalny
I to normalne, że kiedy rzucam się w przód, docieram na brzeg
Daję lekcje życia z chuja pełnego ślin
Nie jestem mizoginistą: "Pieprzcie się, suki"

[Refren]
Podnieś kieliszek na doskonałą teraźniejszość
Wciąż czekam, aż ktoś mnie obudzi
Nalej jeszcze wina i kręć głośno muzykę
Bo dziś jesteśmy na słońcu, a jutro w chłodzie
Nie znoszę słodkiego życia, kiedy jest dobrze przez chwilę
I chuj mnie to obchodzi, co myślicie, uśmiechając się
Droga jest długa, krajobraz jest nieporównywalny
Patrz, jak biegnie świat, wszyscy biegną za niczym
[Strofa 3]
Pochodzę z ery, w której słuchałem Pantery na słuchawkach
Pochodzę z ery, w której otwierałem zębami butelki piwa
Moim bogactwem jest wola, zrezygnowałem ze wstydu
Całkowicie nieufny, ale z wiarą we mnie
Zachowałem to coś, co wielu straciło
Jestem zbyt biedny, by być tak znanym
Nie zapomniałem, że nie miałem, jestem człowiekiem honoru
Gdy większość rzuca cień i wiatr pierdoli
Mam przekonania prawicowe, trzymam penisa po lewej
Teraz, gdy wiesz wszystko, będziesz twardy jak skała
Jestem zmuszony lubić swoją pracę, nie myśl, że narzekam
Na rozpacz niektórych, wciąż śpiewam
Chcę robić wszystko, czego nie robiłem, mieć to, czego nie miałem
Chcę deszcz gwiazd, gdy wam wkładam chuja w gardło
Nie chodzę

[Refren]
Podnieś kieliszek na doskonałą teraźniejszość
Wciąż czekam, aż ktoś mnie obudzi
Nalej jeszcze wina i kręć głośno muzykę
Bo dziś jesteśmy na słońcu, a jutro w chłodzie
Nie znoszę słodkiego życia, kiedy jest dobrze przez chwilę
I chuj mnie to obchodzi, co myślicie, uśmiechając się
Droga jest długa, krajobraz jest nieporównywalny
Patrz, jak biegnie świat, wszyscy biegną za niczym