Floral Bugs
Zombie
[Intro]
Zombie, jak zombie
Zombie, półprzytomny
Jak zombie, zombie
Jak zombie

[Zwrotka 1: Floral Bugs]
Mam nowy outfit, na mnie łeb meduzy, bo mordo już chodzę w Versace
I ta głowa z mitów zamieniła mi serce w kamień, a i tak się wciąż na nią patrzę
I znów robię drinka w którego w skład wchodzi, kostka zimnych uczuć pomieszana z płaczem
Za płaszczem mam stragan starganych emocji, którymi jak zawsze nie dzielę się z światem
Chodzę jak zombie, się włóczę przez miasto, jak zombie, za mną moja horda jak zombie
Choć czuje się sam tak jak zombie
Mam uśmiech na twarzy
Lecz ciało mam w dziurach jak Kanciastoporty
Jak pójdziemy razem do łóżka, to proszę cię potnij mnie i trzymaj mocno za szyję
I podrap mnie do krwi, daj klamkę pod szczękę, skacz po mnie krzycząc, że mnie kurwa zabijesz
Odbezpiecz tą klamkę i wsadź mi ją w usta, to może wreszcie kurwa powiem, że żyję
A jak w moich oczach dalej będzie pustka, to pochyl się i błagam szepnij swe imię
Pancerz pokrywam hajsem
Ocieram znowu łzy zmiętym banknotem, sam w aucie z życia pełną garścią zabieram co mogę, żeby nie uciekło przez palce
Tak wiele tłamszę, tak mało znasz mnie
I znów wieczorem siadam do spowiedzi przed majkiem
Ciało jest martwe, wnętrze jest martwe
Patrzę w swe oczy i chyba umarłem
I chyba umarłem, i chyba umarłem kurwa
[Bridge]
Jestem znów tak bardzo pusty i znów włóczę się jak zombie
W oczach widzę pustkę, panicznie szukam emocji
Tak bardzo chciałbym poczuć coś, więc błagam weź mnie dotknij
Rozkładam skrzydła, a mój lot krwią wpisze do historii

[Refren]
Jestem znów tak bardzo pusty i znów włóczę się jak zombie
W oczach widzę pustkę, panicznie szukam emocji
Tak bardzo chciałbym poczuć coś, więc błagam weź mnie dotknij
Rozkładam skrzydła, a mój lot krwią wpisze do historii

[Zwrotka 2: Opał]
Czuję tą dumę przez klatkę w tym bloku, a gubię się w tłumie, ale ujdzie w tłoku
Dwa palce w górę za pokój, strumień amoku to stłumię gdzieś w środku
Burzę swój spokój i czekam na burzę z piorunem, co zasłoni lunę
Bo światło to sprawia, że iść już nie umiem
Jak znajdę kierunek to przyśpieszę kroku
Się sypię jak popiół
Brak pomysłu jak mam to zmienić
Się sypię jak popiół w natłoku tych cieni
Z popiołu po trochu się narodzi Feniks
Wtapiam się w chodnik, zastygam jak pomnik
Bez celu jak zombie mi podają skręta
Mówią Zapomnij o błędach
Ja zapomniałem by pamiętać, brat
O snach, o drzwiach gdzie czas sprawia, że frunę
Co? Jak? To? Tak?
Dlaczego nie można spadać w górę
Pili tam, palili, wierzyli w nas
Pełne backstage tych pustych szmat
Znam tych co by się zamienili ot tak
A ja dalej szukam gdzie ikigai
[Refren]
Jestem znów tak bardzo pusty i znów włóczę się jak zombie
W oczach widzę pustkę, panicznie szukam emocji
Tak bardzo chciałbym poczuć coś, więc błagam weź mnie dotknij
Rozkładam skrzydła, a mój lot krwią wpisze do historii
Jestem znów tak bardzo pusty i znów włóczę się jak zombie
W oczach widzę pustkę, panicznie szukam emocji
Tak bardzo chciałbym poczuć coś, więc błagam weź mnie dotknij
Rozkładam skrzydła, a mój lot krwią wpisze do historii