LSO
Co chciałby ten
Zamknęli wrota na cztery zamki
A swoje ego wjebali w ramki
Za swego boga uznali banki
Do niemyślenia stawiają szklanki
By tylko polać, wódka i cola
Jutro do kościoła, ma być aureola
Choć utracona już dawno kontrola
Aby być słupem, tu jest taka rola
Robią se fotki, kurwa idiotki
Zajęciem - plotki
Mózgi, emotki
Złe cele, środki
Choć ryjek słodki
Umysł jest wiotki
Szmaty do szczotki
Niedomówienia bo nie do mówienia
A chyba myślenie was już niedotlenia
Mniej gwiazdowania, mniej pierdolenia
Mniej się dymania, bo świat już się słania

Co chciałby ten, co niszczy sen?
System co wbija Ci w serce pręt
Za zakrętem skręt
Pozostał wstręt do wszystkich hien
Co dobre - wiem
Nie kupie już ściem
Wolni być chcemy
Nie boję powiedzieć się, bo nie mam tremy
Zmuszasz mnie kraść, uprawiać przemyt
Za zwykłą lichwę, jebany kredyt
Poszedłem dalej i nie pytam kiedy coś się tu zmieni
Bo wiem, że nie zmieni
Chyba że na gorsze, bo zajrzysz do końca do mej kieszeni
Skurwysynu, skurwysynu!
Skurwysynu, skurwysynu!
Skurwysynu, skurwysynu!
Nowy CeMAZet kroi łeb jak chleb
Jeszcze zrobi tu sajgon, choć powoli już zgred
Cały czas - tu gotowy na ostro
Lecz nie ręczę na stówę, czy będę walił prosto
Rap wjeżdża tu non-stop, mam twardy tułów
To oni będą tańczyć do moich regułów
Takie czasy, że większość fagasy
A śpiewają o sobie, że są kurwa asy
Kto ma fason? Jak jest trzeba sztywny
Ja dojeżdżam frajerstwo - ty mi piszesz grzywny?
I jak tu stwierdzić, że świat nie jest dziwny?
I jak tu powiedzieć, typie, że nie śmierdzisz?
Bo co? Bo ty tak twierdzisz?
Odpalił bym cię kurwa bo już mnie dawno mierzisz
Kondonie pęknięty, ruchany przez szmalec
Mam nowy plan, go dziś w biurze ustalę
Ze wspólnikiem, jestem Bożym namiestnikiem (namiestnikiem!)
Nie musze być z plikiem, by być bykom - bykiem (bykom - bykiem!)
Jak fest, który jest jebanym naleśnikiem
Chciał pofrunąć wysoko - spotkał się z ściany tynkiem
Przejrzałem go na wylot, ma w bajerze winkiel
Dziś zwija się w liście, a jutro zawinie pinkiel

TDW