LSO
Ls dyrektywa
[Godleś]
Nie zamykam drzwi przed tobą, bracie przejdź przez mój próg
Jest tutaj Bóg, nie sięgnie tu wróg
Pamiętaj, czym jest ta piosenka
Pamiętaj, za co rolę skręcam
Nie ma tutaj tego czego nie chciał byś widzieć
Obiecuje że nigdy nie będzie, możesz o tym wiedzieć
I rozwinę się w liryce, obym tylko nie poszedł siedzieć
Sam wiesz jak polskie prawo za niewinność z nami jedzie
Teraz ja jadę mu jakbym liczył do snu
Wychodzi mi to wiem że charakter to klucz
Już, już wiosna jest tuż, tuż
Niech obudzę się z nią, wiem naostrzę swój nóż
Dalej słowa mego rapu mocniej potną kurestwo
Połowę tych gwiazd rapu które czci się jako męstwo
Ha, ha, ha powiesz śmiać mi się chce przez to
Śmiać się przez to, jak że kurwa często
I zostaję z moim cieniem, z mym imieniem, mym pragnieniem
Wiem co jest w cenie, to nie to co drażni podniebienie
Nie to co tworzy na co dzień wkurwienie
A to co w moich płucach na co dzień miesza się z tlenem
Wychodzę przed mój dom, zawsze czeka tam podwórko
A dzisiaj nawet przyszedł tutaj Wulkan z córką
Bo pamięta ten co ma pamiętać
Za to ziomuś na twym ramieniu jest moja ręka
Nasza sztama bita a pedalstwo niech czyta
TDW co na murach jest na witach
Pisane zostanie, nie miniemy się z planem
A ja znów kawałek skończę nad kolejnym ranem
Jesteśmy z tych gości co nie walą na afisz
W publikę więc nie trafi, nie wiem może ktoś traci
A może nie, może ciekawszego z prochem włożę
Na co ci chuj swój wykłada na resztę
A wykładam ja też, tobie tylko głosem jestem
Jestem głosem, jego treść jest mym losem
Nauką nie ze szkoły, tak ja stał bym tutaj goły
Jak obudziłbym się teraz, wstał i łamałbym stoły
Kolejny sen, kolejny dzień, kolejny wave, kolejny save
Nie mów mi że jest on po prostu
Że nie ma wytycznych, że nie ma mostów
Łączących koniec z końcem, że serce nie jest wzorcem
Nie mów mi że przewijasz o forsie
Gdy napierdalasz rap, bo to nie są Stany
Gdzie bambusom na klipach jak ulał pasują money
Money, money i rap wygwiazdowany
A gdzie poważne treści o tym kto podziemie mieści
Mistyk, liryka, antyspołeczny bandyta
Wyjebane ma na cytat, tworzy własny unikat
Słyszysz mnie ciulu? Nie powtarzam po nikim
I co jadę cię znów, pomyśl znów bez przyczyn
Wielki kozak jesteś na, a pierdolisz to milczysz
Albo potniesz to ty albo cię LS, głód wilczy
Milczysz, warczysz (opanuj się starszy)
Czujesz się, niesiesz (kurwa jak ten łeb zwie się)
Czy widzisz mnie człowiek ja nie jestem w gazecie
W ślizgach, jakichś pizdach chyba tak się nazywa
Ja nie jestem fanatykiem, nie gram tutaj detektywa
Ale jechać z kurestwem każe LS DYREKTYWA, LS DYREKTYWA