Epis Dym KNF
Hart
[Tekst piosenki "Hart"]

[Zwrotka 1]
Nie będę się smucić, bo we mnie Hart ducha
Najgorsze czasy posłużyły mi dla dłuta
By przekłuć trwogę, słabość i niepewność jutra
Na lepszość inspirację, dla tego co ubaw
Chcą włożyć stopę do mojego buta
By po pierwszym kroku padła wymówka
Że nie, że przeprasza, że jednak dziękuję
Że konsekwencja działań z nimi koliduje
Ja oczekuje braku oczekiwań
Więc nawet jak zawiodę to se możesz palcem kiwać
Tyle niepotrzebnych słów, gdy się wypiło
Czasem nic się nie zdarzy, z kimś kogo się darzyło sympatią
Albo jakimś interesem, ona odnalazła ciebie, kiedy miałeś pustą kieszeń
Za tą jedną monetę podniesioną z chodnika
Miedzianego orzełka o szczęście się pytasz

[Refren]
Nic za ciebie mordko tu nie zrobię
Mogę powiedzieć kilka własnych prawd
By otworzyć ci twoją głowę
I darować kolorem twój szarobury świat
Ubrudzić jest się godzien, ten który chce o coś zawalczyć
I wykrzyczeć swój heroiczny ryk
Powstańczy na tego, co na niego zawalczy
[Zwrotka 2]
Rozpierdalając życie robisz wszystkim pod górę
I ci, co cię kochali, to już przestali lubieć
Obyś swoim piórem nie nakreślił własnej zguby
Moja ksywa to wierzchołek lodowej góry
Za te wszystkie trudy coś tam karma zwraca
Do sklepu poszedłem nie po to, czy się opłaca
Ciężko sobie wybaczać, kiedyś miałem dziwne myśli
Mój rozwój dedykuję świętej pamięci najbliższym
Złote płyty dedykuję tym, co się boją
Atoma zawiozę na terapię odwykową
Kogo to obchodzi, ile dźwigasz sytuacji
Droga przez mękę prowadzi do owacji
Owacje, które nie mają znaczenia
Nagroda to życie i świadomość położenia swego
To ty jesteś punktem zero
Albo dasz zielone światło, albo napierdala egor

[Refren]
Nic za ciebie mordko tu nie zrobię
Mogę powiedzieć kilka własnych prawd
By otworzyć ci twoją głowę
I darować kolorem twój szarobury świat
Ubrudzić jest się godzien, ten który chce o coś zawalczyć
I wykrzyczeć swój heroiczny ryk
Powstańczy na tego, co na niego zawalczy
[Zwrotka 3]
Ile fabryka dała, tyle kurwa z niej wycisnę
Pół kieliszka soku z pomarańczy soczystej
Pół litrowa bańka z pięćdziesięciu kilo
To na zajebistą jakość zapracuje ilość
Miło się wspomina szereg własnych zmagań
Gdy jedyne, co miałem, to w chuj siły od rana
Szlaban cię ostrzegał, nie toruje drogi
Odwaga to nie walka z siłami przestrogi
Pokonując progi podnoszę tylko nogę
Nie będę się pocić, jak na ściance wspinaczkowej
Gdy pokonujesz progi, to zabierasz tyczkę
U niektórych podłoga staje się sufitem
Jak wiszę nad bitem, to wrzucam go do kosza
Jak mam pisać teksty, to wyłącznie od kopa
Żadna złota rada nie uczyni cię bogatym, jeśli cały czas za sobą będziesz targał stare graty

[Refren]
Nic za ciebie mordko tu nie zrobię
Mogę powiedzieć kilka własnych prawd
By otworzyć ci twoją głowę
I darować kolorem twój szarobury świat
Ubrudzić jest się godzien, ten który chce o coś zawalczyć
I wykrzyczeć swój heroiczny ryk
Powstańczy na tego, co na niego zawalczy