Epis Dym KNF
Krótko
[Zwrotka 1: Epis]
Dobrze się pozbierać po ciężkiej rozsypce
Zamiast dzielić chatę na połowę z wysypiskiem
Już nie rusza z piskiem, lecz efektywnie gładko
Tak jak w grupie B kiedyś legendarne quattro
Kochana sąsiadko, ja dobry jestem chłopak
Tylko kurwa mać po jebanych w wyrokach
Wychodzę z ośrodka, odwiedza mnie kurator
Co tam u pana słychać? Jak się sprawy mają?
Witają go jaszczurki i porządek na chacie
Ogólnie jest robota i zaległości płacę
Z czasem też zaczynam zbierać jakieś propsy
Że mam dobitny przekaz, taki życiowy i prosty
Ja od brukowej kostki, lecz kurwa jej nie kładę
Ale jak była okazja paletę zajebałem
Ja od brukowej kostki, czyli chłopak z chodnika
Przewinę jeszcze raz, jakby ktoś się pytał

[Refren: Epis]
Błękitna planeta zaprasza do tańca
Mają tego dosyć nawet ufoludki z Marsa
Grałeś w Cyberpunka, ja wbijam w taką przyszłość
Tu w kurwe inspiracji miałby sam Alfred Hitchcock
Oczka jej się błyszczą, trzymają za rączkę
Bo śmierdzi tu rozwodem, nim włoży obrączkę
Ja mam kurwa gorączkę i prostą rozkminę
Jak widzę, że do piersi przytuliłeś żmiję
[Zwrotka 2: Daniel]
Tam gdzie Bóg buduje kościół, tam diabeł stawia kaplicę
Dało się we znaki osiedlowe życie
Dało się we znaki - już go nie zmienicie
Kiedy zaczyna pić to go tydzień nie widzicie
Wszystko ma swój czas, wiesz, kiedyś go zabraknie
Kiedy nas zabraknie wszystko stanie się jasne
Kiedyś nie było lepiej, było tylko trochę łatwiej
Przed siebie idę twardo, wspominając czasy dawne
Pusty był portfel, ale dnia nam brakowało
Pamiętasz Chajzera, jak prowadził “Idź na całość”?
Mi wrażeń stadionowych całe życie było mało
Zasadzki, kamionki, płoty się wyrywało
DYM KNF - rapu bandycka marka
Uczuciowy przekaz, który za pikawę targa
Zawsze biedakowi rzucę jakiś grosz na farta
Jebać wszystkich lamusów, rap to tylko czysta prawda

[Refren: Epis]
Błękitna planeta zaprasza do tańca
Mają tego dosyć nawet ufoludki z Marsa
Grałeś w cyberpunka, ja wbijam w taką przyszłość
Tu w kurwe inspiracji miałby sam Alfred Hitchcock
Oczka jej się błyszczą, trzymają za rączkę
Bo śmierdzi tu rozwodem, nim włoży obrączkę
Ja mam kurwa gorączkę i prostą rozkminę
Jak widzę, że do piersi przytuliłeś żmiję
[Zwrotka 3: Epis]
Skąd tego Episa wyczarowały Stepy?
Z Bytomia - miasta, które pierdoli bagiety
Z takiej rapowej sekty, z grupy sześciu liter
Gdzie przed całym hip-hopem było osiedlowe życie
Gdzie szare ulice latem topiły podeszwy
I każdy musiał znać każdy rejonowy przesmyk
Mówiłem: “do trzydziestki mam daleką drogę”
Daleka jak wyprawa, ze Śląska nad morze
Dziś mam już dwie trójki, a z mordy na dwa siedem
Koncerty bez hypemana, za to z energią na scenie
Drze kurwa tę japę, a drę bo tak potrafię
Jak stołujesz się na mieście, to też w domu sprawdzaj szafę
Wszystko do nas wraca, kumasz o co chodzi?
A mi tylko zależy, byś sam siebie nie zawodził
Po każdej powodzi są drastyczne sceny
Na miejscu Noego nie wziąłbym na Arkę hieny

[Refren: Epis]
Błękitna planeta zaprasza do tańca
Mają tego dosyć nawet ufoludki z Marsa
Grałeś w cyberpunka, ja wbijam w taką przyszłość
Tu w kurwe inspiracji miałby sam Alferd Hitchcock
Oczka jej się błyszczą, trzymają za rączkę
Bo śmierdzi tu rozwodem, nim włoży obrączkę
Ja mam kurwa gorączkę i prostą rozkminę
Jak widzę, że do piersi przytuliłeś żmiję