ZetHa
Hołota
Ta, ta szara rzeczywistość mnie męczy
Chciałbym tylko mieć w kurwę pieniędzy
Chcę się wyrwać z tej jebanej nędzy
Ja dalej bym latał gdyby nie te wersy

Przeżyj tyle co ja typie
Potem pierdol i pouczaj mnie typie
Chude lata za mną weź mnie stąd zabierz
Razem krzyczmy jebać biedę jak Pacześ

Mam przy sobie ból i smutek
Mam przy sobie skun i grudę
Twój idol to przy mnie krasnoludek
Za swoich ludzi na chodnik wylewam jebaną wódę
I podaje dalej nie krzyczę na zdrowie
W żaden sposób w zdrowiu wóda nie pomoże tobie
Muzyka to spowiedź, niе klękam przed psami i przed Bogiem
Będę wszystko miеć wyobraziłem sobie

Mam w chuj problemów na głowie
Nie jestem typem co ziewa
Pożyczam hajs ziomkowi
Ziom pożycza jak potrzeba
Bywa różnie, lecz ZetHa nigdy się nie skurwi
Sił mi starczy skurwysynu i wystarczy na rachunki
Stary znajomy znowu, pyta mnie co tam?
Dla tego miasta byku jestem jak batman dla Gotham
Ziomal na odwyku, drugi ciągle robota
Ja i moja flota, nie ma siana się mota

Ziomale to hołota, chce się garbić od złota
Ona chce, dobrze wie, że nie będzie żałować
Mam plan A, mam plan B, jak chłopaki na blokach
Częściej tak, rzadziej nie, lecę piątek sobota

To-to-to to hołota, chce się garbić od złota
Ona chce, do-do dobrze wie, że nie będzie żałować
Mam plan A, mam plan B, jak chłopaki na blokach
Częściej tak, rzadziej nie, lecę piątek sobota

Wszędzie pierdolą o szczepieniach, ja chce rozsyłać pocztówki
I interesuje mnie tylko zastrzyk gotówki
Wszedł tu na moment, ale brudny świat go wessał
Nie jeden taki tu mieszkał, szanse przespał lub przećpał
A ja nigdy byku nie chciałem być jednym z tych chłopaków
Choć swoje wypaliłem i swoje sprzątnąłem z blatu
Jako szczyl myślałem że ciąży nade mną fatum
A całą nienawiść w sobie zmieniłem w miłość do rapu

Cola się kojarzy z łychą, pijesz, a teraz i potem
Słońce się kojarzy z piwem, a śnieg kojarzy się z prochem
Twoja druga prosta droga, moja druga jazda bokiem
Moja sprawa nie twa brocha, leci sobie rok za rokiem
Parę spraw mi wyszło bokiem, mieszam sobie wódę z sokiem
Na życie patrzę z przymkniętym okiem
Później stoję pod tym samym blokiem
Ziomale to hołota, chce się garbić od złota
Ona chce, dobrze wie, że nie będzie żałować
Mam plan A, mam plan B, jak chłopaki na blokach
Częściej tak, rzadziej nie, lecę piątek sobota

To-to-to to hołota, chce się garbić od złota
Ona chce, do-do dobrze wie, że nie będzie żałować
Mam plan A, mam plan B, jak chłopaki na blokach
Częściej tak, rzadziej nie, lecę piątek sobota