Kaczor BRS
Czarna woda
[Zwrotka 1]
Pod prąd życie tu nakurwia znowu kruszysz się jak lufka
Tu przy odkręconych kurkach możesz ruszać albo upaść
Za rogiem czeka kostucha i chętnie wykręci korki
Mgła na oczach głowę rucha, zębami z dupy koronki
Popalone styki, ziomki, czarna woda, czarna kawa
Podejdź tutaj i to dotknij między postem masz karnawał
Znowu kręci się zabawa, ojczym pojare dogania
Na morzu gasi latarnia, baba tu ziomka zagaja
Czarna woda, czarna kawa, piasek ściąga po kolana
O czym marzysz dzisiaj loco, on cieszy gdy leży szama
Ja to składam i nawijam, znak krzyża robię do pana
Czarna woda po kolana a w stopy pali Sahara
Im bliżej dotykasz pana, z kurwie pyska leci piana
Zawsze poskłada się rana, masz paraliż to zawracasz
Imię ojca, ducha, pana, czarna woda, czarna kawa
Jeśli chcesz to poukładać, z katatonii chcesz zawracać, loco

[Zwrotka 2]
Tutaj gdzie życie pod prąd, znowu cię kusi tu wąs
Śmieciami przepełnia kosze, nogi przewraca tu prąd
Ziom stop, ruszasz albo przebija cie kusza
Kto dzisiaj leży na gruzach, kto chce relanium i pucha
Kaczor BRS, siemano, czarna woda znam to dobrze
Kruki w okno walą rano, słychać nutę leci pogrzeb
Podaj dłonie ziomek (?) czarna woda, zgrzane korki
Co chcesz dzisiaj im pokazać, między podeszwą masz chodnik
Między psami ciemne dołki, zeznania, prokuratorki
Popalone bracie korki, nie jesteście tu by sądzić
Czarna woda i trójkąty, katatonia, przepowiednie
Rękami dotykasz wojny, między prawdą a kurestwem
Ziom alkoholowy tester znów przekręca bicie kiszki
Na niebie się patrzy tercet w dole tłuką się kieliszki
Dziewczęta i duże cycki, usta, szminki i błyszczyki
Popalone ruro styki zamykasz drzwi i nie widzisz

[Zwrotka 3]
Narkotykowe bajlando, odwyki siemanko, witam
Pod progiem na skoczni hardcore, chemia nam życie umila
Czuję, że życie to chwila, ofiar pod nami tysiące
Co ma powiedzieć tu ojciec matka skurwiona za drobne
Codzienność częstuje voltem, upadasz na ziemię, gleba
Butelki lezą pod kojem, powieka senna, uciekaj
Nie otwieraj tego wieka, życie ucieka, znów pogrzeb
Czarna woda, czarna kawa i ziomek życie ulotne
Nad chodnikami loco czterdziestocentymetrowymi
Na siebie skazani, skazani na przebieg chwili
Może nam życie umilisz, na farta groszem zajedziesz
Popatrz na twarze te Boże z rodziną tu przy obiedzie
Jak zwykle robi się przecier a w dłonie wbijają kolce
Coś chodzi tu po terenie i kurwa bawi się lontem
Dyktują tu rzuty wolne pod cyrografem parafka
Nie tykaj tego tu ziomek znicze i wieczna tułaczka