​vkie
ZALICZKA (ODRZUT)
[Intro]
Mu-Mustang na beacie hoo…
E, ej, prr, prr, prr, prr, och, BigVkie, Vkie, hey, hey, hey, hey

[Zwrotka 1: Vkie]
Od początku byłem pewien tego, że nie będą pod nas grać
Wiesz, że każdy ma cię w chuju, jak już trochę poznasz świat
Nie opłaca mi się z nią spotykać, kto mi zwróci czas
To, że macie hajs z zaliczki wcale nie odwróci szans
Mój ziom co tydzień płacze, diabeł chcę, by wlewał czystą
Widzę, że żyje z podejściem takim, że problemy znikną
Ty nie chwalisz się pieniędzmi, tylko chwalisz się zaliczką
Zkmiń to, hip-hop, to jest przeceniony dyskont
I zaczepia mnie na sieci jakiś kid, ale nie distro
Dziwko, jesteś dziesięć poziomów za nisko
Powiedz, jak można kopiować, by się przypodobać liczbom
Póki nie jebnie wątroba, kurwy będę was cisnąć
Byłem świadkiem wielu akcji, kiedy chcieliście zabłysnąć
Jak chodniki mają profit, to tylko wtedy nie milczą
Wczoraj byłem u tej suki, jest niepewna tak jak krypto
Mam się w co ubrać, twoja szafa Fred Flintstone
Nie ma żadnego oporu, atakujcie koalicją
Teraz każdy jest sztywny i git, a gadają z policją
My pojedziemy do spodu z wrogo nastawioną pizdą
Za wszystko płacę sam, nawet nie dam ci nic liznąć
Mam na karku dwa, dwa, wiem, że często przesadzam
Ona zjadła ze mną dużo, nawet niczego nie gada
Moje force'y znają błoto, więc na nic mi twoja rada
Ludzie ledwo tutaj zipią, ale to już nie moja sprawa
Nadal nie wiem, jak mam ogarnąć ten bałagan
Twój były banan pewnie by powiedział, że przesadzam
Wiem, jak to jest nie mieć nic, jak boli zdrada
Ona setki pytań ma, nie masz, po co ich zadawać
[Zwrotka 2: Asster]
Mam na karku jeden osiem, większy niż twój obowiązek
Nie gadaj mi o sprawach, ja nie rozmienię na drobne
Twoja szamata na żetony, chłonie pesos — tak jak boxer
Mówisz copycat, chuja wiesz, witam w Polsce
Nie mogę się lenić, biorę w garść to
Teraz chcą być obok mnie, bo widzą siano
Jak skupiasz się na sobie, to powiedzą — odjebało
Większe viewsy, kurwa to już nie to samo
Ciągle grind, nie wiesz, co to wyrzeczenia
Na swoich jestem swój, suko podejścia nie zmieniam
Jak wchodzi mi zaliczka, to dopierdalam materiał
Ty jak dostajesz dwójkę, to na łapę i do zdjęcia
Ona, potrzebuję więcej pierdolnięcia
Mam to, w sobie, jak ty kończysz tylko w rękach
Moja, szansa, nie ma opcji, żebym przespał
Nie znajdziesz nas w TV, suko — a na osiedlach
To nie grind, to moja grupa i mój brat
Ja, muszę w tym prawdziwy być, mówię no cap
Nieczytalne DVD, to nie ten czas (ye)
To nie DistroKid, kiedy guap wypłacam (ye)
Ona w dziwce, z nami być, od siebie dać
Znam, taki deal, sprzedać łeb, bo mnie zna
Jestem ponad tym i nie dotykam szmat (ye)
Moja pozycja, suko w tej grze to as