​vkie
Carry
Odczuwam nienawiść, nie odczuwam tremy, mój głos ją kładzie do spania jak xanny
Weekend bez ćpania to rzadkość, każdy z chłopaków próbuje to zmienić
Scena feederzy, a Łukasz to carry, ona pochłania talerze jak Fairy
Nie wiem jak naprawić nerwy mam, w chuju mam wasze afery

Ciągnę za włosy, nie trzymam za rękę
Nie chodzi o suki, ja mówię o scence
Sam sobie wykłuje szczęście, wersy są moim narzędziem
Połowa typów to parówy dęte
Rozgotowany, a chciałeś al-dente być
Nie chce widzieć Ciebie więcej w tym
Ty nie chcesz widzieć mnie, będę w tym

Co dzień rym, kładę rym na track
Kładę rym na bit, teraz naglе wszyscy są na "tak"
Nagle wszyscy chcą mnie znać, teraz wszyscy robią rap
Wеź rób sobie, wyjebane mam, chcesz zwrotkę to płać
Nigdy już nie powiem "pass" chociaż nie raz byłem blisko
Życie w dżungli jest jak trans, najłatwiej byłoby zniknąć
I nie potrzebuję dam choć ona klei się jak piston
Znów mówi mi że jestem cham, a ostrzegałem żyję szybko

To nie designer a lubi co noszę
Najbardziej lubi to co mam pod spodem
24/7 na wkurwie, bardzo chętnie będę Twoim wrogiem
Jeśli chcesz odejść to krzyż na drogę
Chociaż wcale się nie lubię z Bogiem
Jestem VIPem, wbijaj mnie na lożę
A Ty wierzysz w system, załóż se obroże
Znowu bramka jak Van Persie, koleżanka pokaż piersi
Z tego miasta jestem pierwszy, który robi takie rzeczy
Polska rap gra skończ śmieszyć mnie
Robię swoje jestem obok gdzieś
Ale to żałosne kiedy byle leszcz wejść chce, może zrobimy im test
Twój ziom looka się jak kretyn, nie mam czasu dziś na bzdety
Łukasz znowu jest nietrzeźwy, o, o jeju, o, o rety
To co u Was się tam dzieje to nie moje interesy
Wychodzę stąd z kobietą, a nie szukałem kobiety

(jeszcze nie skończyłem kurwa, mam jeszcze trochę do powiedzenia)

Jestem najświeższy w tym gównie, nie słucham co pierdolą o mnie osiedla na fecie
Jeżeli jesteś raperem w tym kraju reguła, że uczestniczysz w kabarecie
Jak ja składałem już pierwsze szesnachy to Twoich słuchaczy nie było na świecie
Dzisiaj szesnachy mnie lubią, bardzo mi przykro, nie zwracam uwagi na Ciebie
Ona chce być w parze tak jak Kinder Bueno, widzę to po czasie, że jest do niczego
Widzę to po czasie, że musze zawijać, ona mówi "zostań", nara mała elo
Nie ma opcji, że mnie typy zjedzą, czas pokazać klasę jebanym frajerom
Cały kraj chce wyjść na zero, ten biznes zamula więc pora go przejąć