​vkie
NO HOOK
[Zwrotka 1: vkie]
Przez całe życie mi chcieli pokazać że nie ma miejsca tutaj dla nas
Hejter na FB uważaj bo zaraz Mareczek ci zajebie bana
Włożyłem pracę, nie modlę do Pana się - rozmawiać z Wami nie kala się
Co ty pierdolisz tam ballasie? wbijam na scenę to zawsze tam hałas jest
Kiedy wbijamy tam to widzę dobrze, że ich spojrzenie wciąż na nas jest
Wjebałem Polskę - a wcale nie rosnę, zero kalorii - żałosne
Chłopcy na scenie są smutni jak w jesień, a pora tu wprowadzić wiosnę
Ona po dragach coś tam do mnie plecie to chyba są wiersze miłosne
Wybacz, że nie mamy przy was za dużo, no ale zrozumieć nie mogę
Cały czas praca, wiem, że nie na próżno ja sam sobie wybrałem drogę
Jak on chce beefy - mu się nie opłaca bo będzie przytulał podłogę
Nie patrzę więcej nigdy na pajaca - nie waż się stawać mi na drodze
Nie pytaj więcej jak czas leci mi, mój ziomal - twoja panna leci z nim
Moje kawałki to jest typów hymn, twoje kawałki znów ukradłeś styl
Pluje raperom trackami na ryj, bierzemy pakę znikamy na wee-kend
Wypije jeśli jest gitem, odbije jeśli jest wykręt
Znowu te dragi tu ładują mnie tak jak Dynamo
Nie było takiego szczyla stąd - mówią tu o moich stylach wciąż
Mówi mi old boy, że to nie jest hip hop - ale to nie 8 mila, bro
Wiem, gdzie się hip-hop się zaczyna, bro - nie masz przed sobą debila, bro
Jebać ten wyścig bo już jestem pierwszy - kto mnie dogoni? ja nie czuje presji
Mijam debili na luzie jak Messi, wykładam chuja na jebanych leszczy
Życie się ze mną ostatnio nie pieści, ale Łukaszek nigdy nie był miękki
Znów najebany jej wysyłam ski, chce z tobą zrobić dziś okropne rzeczy
Palę blue cześki, lepszy, niż mainstream jak ty się wzorujesz na nich
Oddałbyś godność tu za nic, oddałbyś godność za szanse - jesteś niekumaty
Wkurwiam się jak liczę straty, nie mam serducha i nie mam tym bardziej dla szmaty
Masz dużo views'ów to graty, lecz muza do chuja - niedługo zjesz zęby na tym
[Zwrotka 2: $ierra]
Jestem zachłanny - chce cały dym, stoisz tu jakbyś za karę był
Mówią, że każdy posiada swą cenę - byś się wyjebał za parę dych
Mam swoich ludzi a reszta się klei - co drugi pajac coś znów chce
Pracuję se od niedzieli do niedzieli, czują że niedługo sukces
Oni znów coś tam pierdolą "o kurcze"
Nie słucham - pierdole mówce
Palił się do beefu się pali w bibułce
Została fota na półce
Dzielimy siano, nie siano nas, bo rodzinę stawiam ponad
Osiedle planeta małp - wszędzie trafiam na gibona
Braciak ma pakę co daje mi kopa jak Ferrari
Muszę luzować bo grzeje mi banie a ona zajebana celami
W domu planuję jak zmienić se życie a obok wydziabana Kehlani
Nie masz co liczyć na jebane liczby gdy stoisz se z samymi zerami
Ciągle mam mały zasięg coś jak Tyson ale sobie skracam dystans
Kurwy dopiero poczujecie zazdrość jak wymine pchając trzysta
Jak byś nie leciał to ja lepiej bardziej - styl co za chuja nie zagniesz
Jakiś typ znowu pierdoli, że zna mnie - nawet nie wiem co to za śmieć
Nie bujam się sam, wiem co jest pięć
Ziomek szeroki jak horyzont jest
Ona jak Megan Thee Stallion wiesz
Od zawsze umiałem ustawić się
Nie umiem przegrywać ni chuja o nie
Znowu nagrodę za udział odbierzesz
Ta twoja suka to nas porównuje co chwile bo przy mnie to widać żeś łeb jest
Mówi "zoba na to" puszcza track, smutny bicik no i, no i, no i, no i, no i znów się użala
Stoję zagubiony trochę sam no i nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem czy mam śmiać się czy płakać
Ja i moi ludzie to jak Rari, Maserati - wy jak zajechany Focus no i nara
Płynę całe życie na tej fali nie ma mowy żeby zatrzymał tą powódź byle baran
I robię to jak chce - myślami dawno już siedziałem daleko stąd
Ty i twój przydupas to chuja znaczycie i w sumie to podwójne dno
Po chuja tu stoisz jak zwyczajna dziwka - honor ześ zmienił na sos
Z reguły to mówię co myślę - im ciężko przez gardło idzie to jak cynamon