Meeting By Chance
To
[Verse 1: Sokół]
To coś towarzyszy nam każdego dnia
Coś, czego nie umiesz nazwać, ale to masz albo nie masz
To tak, jakbyś nas chciał tutaj oceniać
Weźmy rapera, możesz mieć flow, technikę i temat
Ale cię nie ma, jeśli tego czegoś nie masz
Rozumiesz, czy operujesz tylko w namacalnych sferach? Siemasz
Mogę nawjać tu pola minowe tych słów
Teraz strugać sapera, co między nimi fajnie się przedziera
Rozumiesz dzieciak? Gimbazie puściłby tu zwieracz
Gubisz harmonię, 300 mil do nieba
Mogę przewidzieć rymy w przód, Luis Lucena
Ty możesz ćwiczyć je jak brzuch, Abdomena
Możesz plugawe limeryki cytować jak "Szpilki"
Możesz na kurwy pozamieniać se wszystkie przecinki
Zapytaj Kękę, chuj da, jak nie ma iskry
Zapytaj VNMa o to coś z naszej listy
Nie mi oceniać Anno Domini 00
Czuje to, kiedy szumi tu na zewnątrz drzewo
Czasami budzi się wraz ze mną demon
To coś bardzo życie lubi, pełną gębą
Świat pojebało wszystko przelicza na hajs
Ja, zarabiając, nie liczę sosu, tylko ilość szans
To coś przetrwało, siedzi głęboko w nas
Jak ciągle mało ci zakasaj rękaw lub zaciśnij pas
I przestań płakać, masa chujowa - każdy wie
Dlatego dobrem łatwo błysnąć jest na tym tle
Możemy skakać do lepszego życia tu przez płot o tyczce
Możemy pielęgnować w sobie każdą bliznę
Ja macham ręką, idę wolniej, życie idzie szybciej
Przyspieszam za to często, całkiem kiedy indziej
Dbajmy o to, bo to jest najważniejsze
Nie umiem nazwać tego nawet najlepszym wersem
[Hook: Marysia Starosta]
To chcę dziś powiedzieć, to jest dla mnie ważne
Tego nie chcę stracić, kiedy patrzę w tył
To codziennie widzisz, gdy spoglądasz na mnie
W to tak mocno wierzę, chociaż brak nam sił



[Tekst - Rap Genius Polska]