Meeting By Chance
Nietakt
[Zwrotka 1: Peja]
Te lubieżne gesty, rutynowanych ladacznic
Zaborcze dłonie, lubieżne usta, odważnie patrzysz
Wiesz, że się załapiesz, błogosławisz ten cud
Podziwiasz tę obfitość apetycznych miękkich ud
Pierdolenie w podniebienie tu widać po jej ruchach
Zauważasz sprężystość bezwstydnie aktywnego brzucha
Bóg ją nieźle wyposażył, chociaż w głowie ma pustkę
To nadrabia te braki, kręcąc bezczelnym dupskiem
Oto mój true school erotycznych impulsów
Prowadzi do upadku tej, co wyląduje w łóżku
Ona już cała w spazmach, namiętna niczym Aspazja
No to bach, jazda, zaproszenie do tańca
Jesteś z głupią dupą, pewnie będziesz ją porabiał
Ale jeśli jesteś z mądrą, to tym głupim odmawiaj
Green Hotel, no hotel massage Sheraton
Spotkania z niejedną dupą, zaklęcia jak Hator Hator

[Refren: K8]
Tak tak chciałbyś poczuć mój smak
Wszędzie dotknąć
Potem po prostu w dupę kopnąć
Nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
To nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
To coś dla konesera
A ja jestem głównym daniem
[Zwrotka 2: Peja]
One zrobią ziomek wszystko żeby dostać się za scenę
Pozakulisowe życie za to płacą każdą cenę
Własną dupa godnością własną głupotą
Przecież są właśnie po to, głupoty plotą
Chcą do garderoby na after chcą na hotel
Chcą byś mieszał je z błotem traktował najpodlej
Weźmie naraz dwa do buzi każdego obsłuży luzik
Nawet gdy ci się znudzi wychodząc zawsze cie zbudzi
Ty musisz czaić bazę czy aby cie nie okradnie
Nie bądź pijanym frajerem któremu wypłatę capnie
W twoje łaski się wkradnie pojedzie za tobą wszędzie
Będzie na każdym koncercie przed i po nim wierne psisko
Pierdolone kurwisko jak świat stare zjawisko
Koncertowe piździsko zwane potocznie grupizdką
Z wyglądu Raquel Welch z bajery Irvine Welsh
Chciałbyś cos takiego mieć?
Rzecz gustu dla wielu śmieć

[Refren: K8]
Tak tak chciałbyś poczuć mój smak
Wszędzie dotknąć
Potem po prostu w dupę kopnąć
Nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
To nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
To coś dla konesera
A ja jestem głównym daniem
[Zwrotka 3: Peja]
Ty czego chcesz ode mnie czym chcesz mnie skusić
Przecież nie masz seksapilu jak go nie ma Kinga Rusin
Znów się ślini na mój widok kolejna głupia pizda
Sika w gacie jak Grażyna Torbicka na widok Stinga
Ruszaj się dziewczyno nie jestem Tedem Bandim
I wymienię te znaczące spojrzenia na trasie z Gandim
Pozdrowienia dla bandy stronie od hulanych zadym
Choć paliłem duże zady jak te Patrycji Kazadi
Znów się posuwa zbyt daleko głupie dziewczę
Dziwi się błądzi ślini po cichu żebrze
I chociaż nie podobna do żadnej dziewczyny Bonda
To nadal czule obciąga szczęśliwa niczym łagodna
Rutynowana lalka myśli ze jest sex bomba
Skończysz jak tytułowa Sally z kawałka Diamonda
Może twe życiowe credo to daj mu być co dnia
Szanuj się dziewczyno jeśli chcesz by choć spoglądał

[Refren: K8]
Tak tak chciałbyś poczuć mój smak
Wszędzie dotknąć
Potem po prostu w dupę kopnąć
Nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
To nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
To coś dla konesera
A ja jestem głównym daniem
[Zwrotka 4: Peja]
Niezłe z ciebie ziółko ty wokoło siejesz zło
Masz tyle wspólnego z miłością co Courtney Love
Ona zużyta do cna tylko ćpa i się pcha
Kiepska niczym Sharon Stone w nagim Inkstyncie 2
Lubi patrzeć pod słońce pizda z życia korzystać
Jak na bezludnej plaży piękna Barbara Brylska
Byś życia nie spędziła wyłącznie na make upach
Dyskotekach chłopakach życiowa klapa
Ja pozdrawiam dziewczyny które mają na czym siedzieć
Dobrze wiecie że zaplecze nie jest odpowiednim miejscem
Śmierdzi kurestwem to dziewczę bezsens
Chcesz ciągnąć kreskę? potańczyć jeszcze?
Patrzę z przymrużeniem oka na modę na rozwiązłość
Choć jarało mnie to mocno jak reklamy rajstop pończoch
Pewnie każdy tak ma wchodzi do interesów
Szybko przywykniesz do toplesów sexcesów

[Refren: K8]
Tak tak chciałbyś poczuć mój smak
Wszędzie dotknąć
Potem po prostu w dupę kopnąć
Nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
To nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
To coś dla konesera
A ja jestem głównym daniem

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]