Szpaku
Ludzie z planety bezludnej
[Tekst piosenki "Ludzie z planety bezludnej"]

[Zwrotka 1: Sokół]
Idziemy w nocy, ktoś musi to zrobić, więc idziemy dalej, nie patrząc pod nogi wcale
Księżyc oświetla nam zarysy drogi, wystarczy, jebać detale
I nawet jak dyga tu ktoś, to na bank tego tu nie pokaże
Jest tu niejeden rozsądny gość i wielu, co szuka tu wrażeń
Wyszliśmy z meliny, gdzie szafy zdobiły plakaty z dupami okrakiem
Nikt nic nie zostawił, bo nie miał, nie żegnam się, bo nie potrafię
A jak odpalamy te race, to jasno jest jak w pierdolone południe
I widać nas, kurwa, z kosmosu - to ludzie z planety bezludnej

[Refren: Sokół, i Szpaku]
Ta planeta z każdym dniem znów wyludnia się
Choć postaci coraz więcej, ludzi coraz mniej
Coraz mniej, ludzi coraz mniеj
Na planecie Mały Książe, szukam sеrca w niej

[Zwrotka 2: Szpaku]
Wyalienowany tak bardzo
W mydlanym świecie, jak Van Gogh
Tu jebie kłamstwem i zdradą
Immunitetem, państwem się bawią (świnie)
GUGU, ZIPY w dres kombinezonie
Tu, gdzie niby wiesz, co płonie i chłoniesz
Młody Simba i Wojtek Sokół
Kochaj bliskich i pierdol wrogów
[Refren: Sokół, i Szpaku]
Ta planeta z każdym dniem znów wyludnia się
Choć postaci coraz więcej, ludzi coraz mniej
Coraz mniej, ludzi coraz mniej
Na planecie Mały Książe, szukam serca w niej

[Beat Switch]

[Zwrotka 3: Szpaku]
Tu co środę mam dozorek, jak mam uciec stąd?
Tu paru chamów w lesie znów odbiera sos
S-O-S, ponad blok
Na planecie, gdzie zarabia zło...
To mój pasek, czy pół roku Twojej pracy?
Na szyi był bez logo, a mój buch ma styl i klasy
Co mam mówić? komu ufać? kto jest zły?
Mój koleżka zrobił mnie na duży kwit
Ale chuj, może tyle byłeś wart
Daj mi miesiąc i odrobię cały hajs
Czemu kasa nie miała czasu dla nas?
Czemu moja głowa na rok odleciała?

[Bridge: Szpaku]
Schodzę z leków i mnie ryje byle browar
Dawno się straciłem, nie potrafię się zachować
Tu nie boją się Boga, a kredytu
Świeżo upieczony restaurator spod sufitu
[Refren: Sokół i Szpaku]
Tu z problemem się nie dzwoni po policję
Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę
Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci
Topię serca z bezludnej planety
Tu z problemem się nie dzwoni po policję
Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę
Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci
Topię serca z bezludnej planety

[Zwrotka 4: Sokół]
Choć rój tych fałszywych pokurwieńców, z automatu mi zaciska tę pięść
Nie zabłocą mi czystości w moim sercu, choćbym musiał ich odjebać i cześć
A znalazłoby się kilka wspólnych zdjęć, niedźwiedzie na siemasz i toastów sześć
Jak spotkasz człowieka, to się lepiej ciesz
Bezludna planeta...
Trzymałeś mi talerz na baletach, trzymając nóż przy mych plecach
Musiałeś wyjebać za ocean, pakując się w moment w plecak
Zniknął uśmiech, jak z reklamy mleka
Poczekaj, czekaj, czekaj

[Bridge: Sokół]
Może pod kołdrą z banknotów jest więcej bólu, niż męstwa?
Czasami rodzina kłopotów daje Ci więcej, niż szczęścia
Ideały płoną, a Bogów nie widać w tych ciemnych miejscach
To choroby bloków - by znowu dźgnąć, wyjmują nóż z serca
[Refren: Sokół i Szpaku]
Tu z problemem się nie dzwoni po policję
Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę
Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci
Topię serca z bezludnej planety
Tu z problemem się nie dzwoni po policję
Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę
Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci
Topię serca z bezludnej planety