Kartky
Narrenturm
[Zwrotka 1]
To proza życia skamląc wycisza kolory
I wszędzie marność, muszę walczyć o walory
Jak tu pisać nieszablonowe metafory
A jak te homeryckie jak gówno, nie koloryt
Nieśmiertelni z dzielnic, owiani mitem
Siedzę na ławce gości, nie będąc faworytem
Jestem skitem na płycie, którą gra nam życie
Pauzą między kawałkami, promieniem w prześwicie
Dla jednych życie, a dla innych walka o nie, czujesz?
Zbyt górnolotnie, ale inaczej nie umiem
Co zrobić, kiedy droga wiedzie tylko w prawo?
Każdy chciałby się budzić z nią w hotelu Savoy
A wstajesz znów w tym samym miejscu
Otwieram okno, miasto tonie w deszczu
Widzisz łzy, nie płaczę rymami, nie wiem jak
Nie umiem dobrać słów, by opisać chwilę jak ta

[Refren x2]
To nie wyciskacz łez, a parę prostych prawd
Gdy jesteśmy młodzi, nie rozumiemy wszystkich prawd
Jesteśmy młodzi, wybitni w nielicznych ze spraw
Kolejni o których za szybko się upomniał czas

[Zwrotka 2]
Jeden pokój pełen książek, płyt, nic więcej ziom
To nie namiastka, a jedyny dom
Ci ludzie stąd, oni znaczą tyle co ja
Znaczą tyle ile dzisiaj znowu straciłem dnia
Znaczą tyle co czytaj: dziewczyny widziane z bliska
Leżąc na zimnej murawie boiska, echa dzieciństwa
Pewnie teraz chciałbym z nią wyrabiać świństwa
Ale nie umiem jej znaleźć, dawno znikła
Pamiętam to, jak to kto mnie naprawdę wychował
Kto nauczył by nie oddać przekonań za towar
Kto pokazał te miejsca, do których teraz wracam
Kto nauczył kochać, pokazał jak wybaczać
Bo kto tak naprawdę by o tobie pamiętał
Bracia i rodzice przy pustym miejscu na świętach
A te niby nieśmiertelne wersy? Dorośnij
Od roku próbuję wydać ten nośnik
Pluję pod wiatr, a potem wydzieram twarz
Irytuje mnie świat, bo jesteś tym co masz
Ostatnie kroki to cyrk, czy żałobny pochód?
Kat się nie pofatyguje, popchnie cię pod samochód
[Outro]
Mówiąc prostymi słowy miałem słabość do liter
I chciałem po prostu wydać płytę /x2