Vixen
Nevermind
[Zwrotka 1]
Brudna dzielnica mokry asfalt odbija światła latarni
Knajpa- tu na uboczu miasta opustoszała, ale jeszcze nie zgasła
Ostatnia kolejka prosi barmana klient ostatni
Co żyje, bo pije jak większość klientów tu-stali bywalcy
Zostawił tu skarby i setki historii, koncerty
Wypadki chodzą po ludziach
Ten człowiek znał matki rodzące,ikony, odwiedzał ich domy
Wielkie, szlacheckie piękne pałace
Nie skończył szkoły, grał rap inaczej
W pełni świadomy wybrał ten światek
Dziś siedzi sam ale wcale nie płacze
Nauczył się tego gdy się czuł jak bohater, tysiące ludzi, grupis i hajs
Ale wszystko to zgubił, to wszystko co miał
Tu mi dziś płacze, ale barman go zna
Nie wyrzuci go tak stąd, taksą
Pojedzie do domu (domu) po tej kolеjce
Wejdzie położy się spać w kawalеrce sam
Rap będzie mu grał cały czas nawet w snach
To coś więcej niż rap, więcej niż rap, ale nevermind

[Break]
Nevermind, nevermind, nevermind, nevermind

[Zwrotka 2]
Pamiętasz jak ludzie prosili o bis
Nie znali muzyki czuli to coś
Starzy rockmeni co pili jak smok
Umieli docenić to co niósł jego głos
Nawet kiedy był nikim jeszcze
Czuli to, weterani, jak dziś on, pokonani
By mógł wejść jakiś pokemon i nasrać na to co budowali
By ludzie mu zaklaskali, dziś opowiada to nie mając żalu
Lata wtop parę niezłych żartów w knajpach
Takich jak ta, które są stare tak, że pamiętają dziadków, pamiętają dziadków
Na stolikach dębowy blat, pamięta dobrze co kto pił
Okrągły jak te na ścianach kilka płyt, tych starych które są spoko dziś
Jego płyta to jedna z tych, codziennie pieści ją dym
Z papierosa, złota, zakurzona, ale ciągle lśni
Barman pogłaśnia w telewizji klip, swojego idola
Zachwyca się nim, bo od dziecka ciągnie go do rock’n’rolla
To stara rocka szkoła jest nikt wtedy nie wiedział co to rockaway
Plątał się po blokach i chciał nowe wiosła mieć, ale nevermind, ale nevermind
[Break]
Nevermind, nevermind, nevermind, nevermind

[Zwrotka 3]
Niejeden oddałby wiele żeby posłuchać tych zlepków historii
A przyjaciele choć znali na pamięć, chcieliby zdobyć taki życiorys
Kiedyś przeżyć, nosić go w sobie z dumą jak prawdziwe nagrody
Poopowiadać wnukom jak będą dorośli by poczuć się młodym
Ostatnia kolejka, klient wypija i żegna się wstając, pusta butelka
Jest mocno pijany, ale ciągle ma mało. Znasz to też, co?
Lubisz się odciąć, zna to ten kto lubi się mocno upić jak on
Na start kilka piw, potem whisky, gin, drink i czysta pij
Wir alkoholu wciąga cię, bo chcesz więcej dziś
Do końca będziesz pić nie po pijaku
Jak bardziej trzeźwe i odważne myśli, i otwarte serce przetarły ścieżkę
I czujesz tą ziemię, szkoda stracić to upojeniec
Człowiek idzie chwiejnym krokiem- ale pewnie jak nigdy
Pierwsze światła z okien zapalają się
Początek zimy, zamyślił się głęboko, nikt go nie odgadnął
W domu wyszedł na balkon zaciągnął się powietrzem
Tak rześkim, tak bardzo
I poszedł spać, przechodząc przez barierkę
I spadł. Mieszkał na 10 piętrze