Tau
Urlop
[Intro]
Dla wszystkich pracoholików!
Dla wszystkich wykończonych, zmęczonych pracą!
Urlop!

[Refren]
Moja radość zatonęła na dnie serca
Ta depresja to potwierdza
Muszę wyjechać, aby zrzucić z siebie ciężar
Zrelaksować się

Bo nie pamiętam kiedy cieszyłem się z życia
Jak pesymista, smutek nie znika
Ta melancholia może zabić mnie za życia
Muszę zniknąć gdzieś

[Zwrotka 1]
Nawet nie chce mi się tego już rapować
Więc zaśpiewam wam, czemu nie?
Na początek muszę tylko się spakować
Gdzie ten plecak mam? Chyba wiem
Otwieram net i klikam gdzieś
Wnet otwiera się te kilka miejsc
Wybieram to najtańsze byle rzucić pracę
I nawet jeśli tylko weekend to wyjadę
[Refren]
Moja radość zatonęła na dnie serca
Ta depresja to potwierdza
Muszę wyjechać, aby zrzucić z siebie ciężar
Zrelaksować się

Bo nie pamiętam kiedy cieszyłem się z życia
Jak pesymista, smutek nie znika
Ta melancholia może zabić mnie za życia
Muszę zniknąć gdzieś

[Zwrotka 2]
Zima była taka bardzo długa
Ile można żyć bez światła, ile można chodzić w kurtkach?
Polskę ogarnęła ciemność duża
Ja tak pragnę chodzić w klapkach, a za oknem wisi chmura
Nie jestem eskimosem, a mój dom to nie jest igloo
Jestem ciepłolubem - plaża, grille, dobry Hip-Hop
Szukam przyczyny czemu jestem zamulony
I chyba ją znalazłem - jestem przemęczony

[Break]
Wykończony, wycieńczony (pracą)
Muszę odpocząć (od pracy)
Nic nie robić, żadnych metafor, analogii
Tylko urlop!
[Refren]
Moja radość zatonęła na dnie serca
Ta depresja to potwierdza
Muszę wyjechać, aby zrzucić z siebie ciężar
Zrelaksować się

Bo nie pamiętam kiedy cieszyłem się z życia
Jak pesymista, smutek nie znika
Ta melancholia może zabić mnie za życia
Muszę zniknąć gdzieś

[Zwrotka 3]
Mój Panie, użycz mi pogody ducha
Abym słuchał co chcesz mi przekazać kiedy szatan szepcze mi do ucha
Jestem pracoholikiem, mógłbym siedzieć całą dobę
Czasami mam wrażenie, że praca stała się bożkiem
Nie mam czasu dla rodziny, ani przyjaciół
Nie mam czasu na modlitwy, dla siebie czasu
I haruję jak ten wół, a nie jestem zwierzęciem
Mam duszę i rozum i przemęczone serce
A praca nie da mi miłości, ani pokoju
Praca nie da mi wolności, takiej w środku
Praca nie pokona śmierci, kiedy umrę
Praca nie wychowa dzieci - i to jest smutne
Muszę przewartościować moje życie póki żyję
W takiej kolejności - Bóg, rodzina, wszystko inne
Tymczasem biorę plecak i wyjeżdżam w siną dal
Muszę poukładać w głowie parę spraw, ha!
[Outro]
Abonent jest czasowo niedostępny, nie dzwonić
Abonent jest czasowo niedostępny, nie dzwonić
Proszę nie dzwonić do mnie (nie dzwonić) ja nie odbiorę (a-a)
Nawet jeśli cały świat zwali się na głowę (nawet jeśli) Tobie
Muszę pomyśleć o sobie (muszę wreszcie)
Bo choćbym zbawił cały świat (to umrę), a na swojej duszy poniósł szkodę (ze zmęczenia)
To co mi z tego będzie, ziomek? Powiedz, no powiedz, powiedz, powiedz
Jadę na urlop! Wszystko jedno, będę trąbką!
(Jestem trąbką! Jestem trąbką!)
I będę sobie gwizdał, będę sobie spacerował i nic nie robił
Teraz będę gwizdał
Urlop, narka

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]