Zey
Antisocial
Chcemy wierzyć, że warto
Mogę mierzyć się z prawdą
Jadę furą z audio
Pod osłoną nocy to latam jak Falcon
Jadę coś ogarnąć
Ona pyta się, czy mogę być jej tatą
Mijam ludzi, którzy nie wiedzą, że mają coś
Normalny typ z nieco pojebaną pasją, szczery, a to rzadkość
Ty przy moim boku to podwajasz całą wartość
Póki mam co jeść, to się nie przejmuję karmą
Nie wchodź w moje życie, bo i tak zmieniłem hasło
Klasa jak Los Blancos, twoja panna skuta, jakby robił ją Hefajstos
Jak coś myślę, no to mówię na głos
Żyję antisocial, wyjebane w integración
Nie chcę nic ominąć, dlatego nie mogę zasnąć
Głowę mam otwartą, ale serce nie bardzo
Dzisiaj chyba biorę Cię na własność
Wszyscy powtarzają same brednie jak Paulo
Ja omijam wczutę, bo jestem młodym wirażką
W sejfie mam gibony, a nie banknot
Nie zaufam twoim obligacjom, suko