PeeRZet
Jak Clark Kent, Jak Bruce Wayne
[Zwrotka 1]
W dzień w biurze, w garniturze jak na maturze, śmiem
Być we własnej skórze, choć w rapera naturze
Nie ma miejsca na bycie biznesmenem
Dlaczego? Pewnie dlatego że pojebało tę scenę
Raper ma być przecież wolny, na opak z zasadami
Więc robię se co chcę, nie wyjeżdżaj mi z morałami bo
Mam je głęboko, tam gdzie mam wszystkie niedojdy
Czyli, dokładnie tam gdzie rosną mi hemoroidy
A gdy zapragnę, wtedy nagle, wchodzę na tratwę, rozwijam żagle
W klubie jak magnes, gardło już zdarte, mijam tłum i lecę na after
Właśnie taki jestem, nie ogarnia tępy łeb
że tu nie ma, nie ma granic, czuję do nich wielki wstręt
Więc jestem Przemkiem, jestem raperem, pracownikiem, mężem, [?]
Zerem, po za rapem, jeszcze robię wiele
Więc gdy mi jedziesz w komencie na fejsie czy na YouTubie
To proszę skup się teraz na tym wersie, bo mam to w dupie

[Refren]
Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne
Ciągle gdzieś się śpieszę, przebieram się i lecę
Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne
Być zwykłym kolesiem, mieć super moce ukryte w notesie
Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne
Ubieram strój PeeRZeta i zaczynam z majkiem letarg
Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne
Mam dwie twarze i sam nie wiem którą dziś pokażę

[Zwrotka 2]
Wielokrotne, hashtagi, punchline'y, braggi, kiedy chcę to używam
A kiedy nie chcę to nie, więc po co kurwa o tym gdybać
Ja mam swoje życie, ty masz życie, to prosta sprawa
Spotykamy się na koncercie i płycie, podpis, zdjęcie, graba
Nie żebym narzekał, ale w tym wszystkim to wkurwia mnie sława
W supermarkecie, na stacji, w tramwaju patrzą, na Przemysława
To i tak jeszcze nie jest ten rozmiar, co tuzy z branży
Ale uwierz mi że jest mała ta Polska, a ja nie czuję się ważny
Więc ukrywam się jak Clark Kent i Bruce Wayne
Już od lat i tak wiem, mam rzucić luz i jebać fejm
Ale jestem człowiekiem i czuję emocję, czuję stres i czuję luz
Rozważam opcję, nie jestem już chłopcem, wyrosłem z dużych bluz
Jeśli chodzi o atuty ludzi, to najbardziej cenię mózg
Dlatego w tym środowisku, mało kto ma u mnie plus
Ludzie by chcieli to i tamto, i żebym bardziej rap ogarnął
Spróbuj wyżyć za mój hajs z koncertów, nie byłoby cię już dawno

[Refren]

[Zwrotka 3]
Niektórzy tkwią w tym gównie, bo nie umieją nic innego
ładny mi rap z powołania, kończy się hajs, robię płytę z kolegą
Nie zarzucaj mi tylko kurwa że nie jestem w tym na sto pro
Nie robię bo muszę, robię bo chcę, wracam z roboty i łapię odlot
I gdy kończy się hajs, to nie piszę zwrotek by zniwelować debet
Ja piszę by to wszystko rozjebać w pył i rozjebać przy tym też ciebie
Wybacz że nie pasuję do twojego obrazu rapera, nie rozpaczam
Bo jak ci się przyglądam bliżej, ty nie pasujesz mi na słuchacza
Jadę sobie nową furą, wracam nią do nowego mieszkania
Nie myślę co znów nie pasuje tym kurwom, rozplanowuję zagrania
Kładę rymy do notatnika, klikasz i łykasz to jak pelikan
Jednych śmieszy technika, a mnie jej brak, w tym temacie nie będzie kwita nigdy
Wiem co myśleć, jestem dorosły, nie muszą mówić mi gimby
Ty masz swoje zdanie, ja mam swoje, koniec tematu, nikt nie jest winny
Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne, ludzie widzą mnie w każdy dzień
Myślisz że przejrzałeś mnie przez tę grę, a ja właśnie wygrywam swój sen [Tekst - Rap Genius Polska]