PeeRZet
Na legalu
PeeRZet, TMK Beatz
No way

[Zwrotka 1]
Jestem w mainstreamie, nie na wakacjach, ćwiczę
Robisz kiepski sos, eliminacja #Hell's Kitchen
Byłem na OLIS-ie, moją mordą już nie gardzisz?
Pokażę Ci jak zrobić ten sos #Gordon Ramsey
Ej małolaty cho do taty, twe rapsy nie kupię
Marsz do książek, rozdaję masowe klapsy po dupie
Młode Wilki, ledwie szczenięta, wieść się niesie
Że znudzeni właściciele mogą porzucić Cię w lesie, taa
Dziś jesteś, jutro Cię nie ma, siema
Pusta sala, wypierdalaj, chuja warta ta kariera
Nie jestem trędowaty, już po legalnym debiucie
Telefon dzwoni, halo, jest jeszcze miejsce na twym fiucie?
Tego się nie spodziewali, moi fani mierzą według innej skali
Jakby sami lepiej rapowali od reszty tych drani
Wchodzę zniszczyć grę, muszę mieć w tekstach formę
Nawet nie poczujesz czy blefuję #Texas Hold'en

[Refren x2]
PeeRZet na legalu, ewakuacja do szalup
Zalewa woda jak potop od Boga każe naród
PeeRZet na legalu, w sumie nie ważne gdzie
Lepiej daj to głośniej bo nadszedł ten dzień

[Zwrotka 2]
Aptaun spiłowało mu pazury, twierdzi parę pizd
Podeszli bliżej, pisk, na twarzy parę blizn
Świeżych jak bułeczki z rana w piekarni za rogiem
Aptaun wydaje bestię, bestia karmi się wrogiem
Mówię do tych ateistów, z Bogiem idę w pizdu sobie
Mieszkać mogę tylko w haterowie albo w lizusowie
Bo jestem na legalu, kurwa, cokolwiek to znaczy
Gwiazdy # Fatamorgana # Panorama rozpaczy
Gdzie byłeś jak byłem w podziemiu? Dobra, nie mów
Wolę żyć w szarym odcieniu, tu prawda to forma tlenu
Nie myśl se że będę kolorowy, honor z głowy
Wybity przez hajs, zastąpiony przez marskość wątroby
To nie do końca mój świat, co ten dobrobyt robi z nami?
Gdy błądzimy szukając narzędzi, jak w Obi wciąż sami
Wewnątrz mnie nadal, nic się nie zmienia
Sukces? Nie mierzę miarą portfela a miarą zniszczenia

[Refren]

[Zwrotka 3]
Widzę to lecz daj mi uwierzyć nim zawitam w porcie
Gdzie sami fajni raperzy jak u Piha na Volcie
Liczba fanów, liczba wyświetleń, liczba Szatana
W wirtualnym piekle pijamy szampana, przy hologramach
To mnie przeraża, widać Przemek to konserwa
Wolę gadać w cztery oczy, scenę sprawdzać na koncertach
Mówią rozpierdol, mówię: pomału, ziomek wkrótce
Życie toczy się w realu a nie w Realu na półce
Ja muszę walczyć o sens w te dni, choćby o kęs
Z obrożą fanów na szyi #Jet Li #Człowiek pies
Czy wystarczy sił by biec mi, czy zrobię pens
Czy zniknę w twej głowie w mig, jak wspomnienie o ex
Kto dziś jest mistrzem liter, a kto zwykła gwiazdka
Nie poczęstuję cię hitem, chyba że pytasz o ciastka
Wszystko w pył rozbite, choć nadal głowy twarde
Rozsuwam je, wchodzę z bitem jak z bodyguardem

[Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]