PeeRZet
Zwyczajnie niezwyczajni
[Verse 1]
Są dni że wracam najebany o 6 rano
Miejskim autobusem, myślę o życiu które mi dano
Myślę o ludziach którzy wstali godzinę temu
Pobudka, to ich koniec odpoczynku od problemów
Ja wstanę pewnie koło szesnastej, napiszę tekst
Co mam pisać że chujowo jest? A przecież to wiesz
Więc napiszę że jestem kozakiem i mam wszystkich w chuju
I tak mnie za to pewnie chłystki spropsują
Przejebany dylemat - co dać dzieciom na śniadanie
Mój dylemat, mega wstyd - dziś picie czy jaranie?
Albo jak wyżyć do pierwszego za wypłatę?
Znów, dylemat jaki ma Raper - to jaki dzisiaj klub?
Pogoń za materialnym gównem daje zapomnieć
O ludziach żyjących na krawędzi tuż koło mnie
Nie o tych którzy pragną fejmu i błysku fleszy
Zwyczajni Niezwyczajni - oni chcą tylko przeżyć.....

[Ref.]
Zwyczajni Niezwyczajni, bohaterowie każdego dnia
Życie to gra, niekoniecznie o szmal
Jedni grają by żyć, drudzy żyją by grać
Jesteś tyle wart ile możesz od siebie dać

[Verse 2]
Zwyczajni Niezwyczajni, tacy jak ja i ty
Nasze troski i łzy nie przeszkadzają w tym by być kimś
I stworzyć mit na setki dni
Zrobić mega bit, dać mega rym lub mega klip
Prawdziwe talenty rodzą się w prawdziwej biedzie
Prawdziwa wartość o której nie mógłbyś wiedzieć
Jak przyjaźń i nadzieja, modlitwa przy obiedzie
Czy pewność, że bliska osoba cię nie zawiedzie
Pieniądz sprawia że nie wiesz kto jest kto
Co jest co, i czego ludzie naprawdę od ciebie chcą
To jak to jest, że mógłbyś mnie zabić za Merca?
Kurwa, skąd się bierze ta zawiść w ich sercach?
Zróbmy tu, niespodziewaną zamianę ról
Sprawdźmy jak na ulicy poradziłby sobie król
Czy umiałby tu doczekać jutra?
To naprawdę niezwykłe, przeżyć w nieludzkich warunkach

[Ref.]

[Verse 3]
Już zapomniałem trochę, przez tą kurewską flotę
Jak ściskałem hajs, by móc się najebać potem
Wziąć dziewczynę do kina, jeszcze kupić jej drina
I wreszcie odetchnąć że już się sobota skończyła
Zwyczajni niezwyczajni, nie znają słów: - Daj mi
Sami kombinują skąd mieć na zimny haj
Jak ten typ co pcha ten wózek ze złomem
I zawsze mówi: - bóg zapłać, jak mu rzucę żetonem
Ulica jest jego domem, gdy tam śpi pod kartonem
To niezwykłe że chcę przeżyć następny moment
Czy ja bym tak umiał? Kurwa, sam nie wiem
Pewnie zawiązałbym sobie pętle na drzewie
Ten typ jest dla mnie niezwykły, choć gardzą nim
Zwykli jak on, którym szybciej mijają dni
Zwyczajni Niezwyczajni, albo na odwrót w sumie
Zwykłość też jest Niezwykła, musisz zrozumieć

[Ref.] [Tekst - Rap Genius Polska]