Hipocentrum
Pa pa
[BAZI]
Wbijam na koncert, kurwa, trzeźwy totalnie
Bo generalnie alko to dykcja znosi fatalnie
Jakiś najebus na banie mnie nakłania nachalnie
Odmówię mu trzy raz, nagle zobaczył Peerzeta

[PEERZET]
No i podbił, jebany, mówi „Hipo, najlepsza płyta”
Czemu potem była taka pyta, się zapytał
A kojarzysz, aha, spoko, nara, on nie chwyta
Aha, spoko, nara, i tak gaszę go jak peta

[BAZI]
I znowu podbija do mnie, mówi
Że ze „Sprawdź to gówno” ma dużo wspomnień
Musiałem grać to w kółko, chce już zapomnieć
A że gówno mnie to obchodzi, to, kurwa, mały detal

[PEERZET]
Przyjebał się jegomość i nie czuję dyskomkorfu
Zaoferuję pomoc, uwolnię ziomka od tortur
I u Basta, na zapleczu odpalono kilka lolków
Typ idzie za nami, a w jego oczach podnieta

[BAZI]
Nie chcę rozkręcać tu jazdy na wejście
To lecimy, on pewnie nie ma wjazdu na backstage
To nie dla psychofanów jest miejsce
On wyciąga plakietkę, bramkarz puszcza tego fleta

[PEERZET]
Mialo nie być tego typa, a palimy z typem lola
Ogólnie stypa, wiec zapytam, jaka jego rola
On mi wyciąga wnet plakietkę organizatora
Ja pierdole, naprawdę? Pożegnać się już pora

[BAZI]
Dziś gramy w pokera, żeby się trochę rozerwać
Wchodzę all-in, jakbym musiał się odegrać
I przejebałem wszystko, a dzisiaj miałem nie przegrać
To chyba pora się pożegnać

[PEERZET]
Śmigam na melo, na twarzy banan, a w ręce flaszka
Impreza przebierana jest, jakiś banan i kasztan
Patrzę, a Basta chlasta typa z innego miasta
Spadamy stąd, fallstart, lipa, elo, narazka

[BAZI]
Innym razem znowu najebany robię burdę
Mam taką fazę, ziomuś, że się sam zaraz wykurwię
Przemek mnie ogarnął, nie ma łączności ze światem
Jak powiedział pa pa pa pa to pora jechać na chatę

[PEERZET]
Gdy ziomek robi przypał to wkurwia się ekipa
I jest generalnie lipa, bo nikt nie poznaje typa
Potem coraz gorzej, panie, walka na noże w planie
I musi nastąpić pożegnanie przez pogrzebanie

[BAZI]
Teraz wbijam na melo, nie piję, a ludzie - co się stało?
A wiesz co, jestem autem, chyba mnie pojebało
Siedziałem z godzinę i zaczęło im odbijać
Drą ryja, bełkoczą bez sensu, się muszę stąd zwijać

[PEERZET]
Gdy typ mi gra na nerwach to pora się pożegnać
Gdy w głośniku leci Verba, pora się pożegnać
Gdy ewidentnie coś tu nie gra, pora się żegnać
Gdy kolejna flaszka pęka to w górę denka [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]