Niemiec
Jakoś
[Zwrotka 1: wtgh]
Kiedyś bezinteresownie dawałem co miałem
Oczekując, że w zamian zobaczę uśmiech
Na twarzach, na których wiele widziałem
Malowałem, chciałem, żeby to nie były tylko skurcze
Wielokrotnie uciekałem, szkoda, że tak nieskutecznie
I odlatywałem se puszczając chmurkę
Jeszcze zanim wiedzieli tu o tym
Ja już nagrywałem i opowiadałem łapiąc w chuj sens
W chuj zdjęć, było bez spięć
Jeszcze kiedy nikt nie łykał tego hurtem
Od łez do krwi, pod butami tych
Co siedzieli ekipą se pod murkiem
Ja odbiłem się od tego... choć mi nie było lekko, ale duszkiem
Napiłem się i jest życiodajny płyn
W naszych żyłach upuszczamy, Bóg wie

Spadając na ziemię już za tych co nie mogą
Dlaczego to takie okrutne...? [x2]

[Zwrotka 2: Niemiec]
Dlaczego to takie okrutne, że czuję strach przed jutrem?
A nie czuję go pijąc samemu wódkę?
I wcale nie uciekam od problemów
Jak nie rozumiesz nic, to nic nie mów
I nie komentuj nawet, dzwonił do mnie diabeł
Rozsypał mi szklane witraże z marzeń
I tak za każdym razem, kiedy schodzę pod klatkę
Łatwiej liczyć czas, czy tak jak dawniej szanse?
Że z tego wyciągnę hajs i zniknę nagle
Raz upadłem, powstałem chyba ze czterdzieści cztery
Jedyny kaliber, który może do mnie mierzyć
Nie chodzi o to, kto więcej przeżył
Piszę te smuty, bo, kurwa, trzeba się wyspowiadać kiedyś
Jak mam wierzyć w Boga, jak mi giną ludzie?
Tak jak miliony dziennie na świecie, ale mam to w dupie
Nadal palę blanty, nagrywam smutne kawałki dla panny
I śmigam w XXL bluzie
Prawda jest kluczem, a mistrza zawsze przerośnie uczeń