Niemiec
84-141 (Freestyle)
To luźny kawałek, jak stanik twojej panny
Załadowałem jej w łeb pocisk emocjonalny
A ładne chłopaki na żywo są mili
I ślinią się łaki jak widzą moje dziewczyny ej
Zrozum pajacu, że kocham rap non-profit
Pochodze z miasta, gdzie martwe dusze, martwe bloki
Na Nike skoki stary nigdy mi kasy nie dał
Tutaj każda samara to jest rachunek sumienia
I nie mówie szeptem, jak mówie skąd jestem
Bo Bóg zesłał mnie, w najpiękniejsze miejsce
Powiem Ci jeszcze, że jedna jest prawda
Bo moi ludzie twoim za mnie skoczą do gardła
A Twoja ekipa łyka prowo jak pelikan
Jak jestem na bombie to wysadzam jak Dżihad
Więc wypadasz z bitu, a Ja zgarniam tytuł
Rapera roku dla tych kilku typów
Więc pierdole system i nie uznaje władzy
Aloe to sekta, ukryta jak przekazy
W tekstach Mobbyn po paleniu trawy
Jeśli rap gra to kurwa mam własne zasady
Jedna szczególna spisana w tym miejscu
Że im mniej masz w portfelu, tym więcej masz w sercu
Zastanów się skąd, wziałem jedną miłość
W moim mieście nie podaje się rąk skurwysynom!